Czy to jest naruszenie praw pacjenta?
Rzecznik Praw Pacjenta wszczął postępowanie ws. naruszenia zbiorowych praw pacjentów wobec podmiotu leczniczego, który w swojej nazwie posługuje się rzeczownikiem „klinika”.
To nie jest sprawa nowa – mamy chyba utrwalony pogląd, że wobec zakazu w ustawie o działalności leczniczej używania tego określenia przez jednostki pozaakademickie jest to praktyka reklamowa niedozwolona .
Pojawia się jednak pytanie, czy nie powinno się zaprotestować, gdyż pomimo słusznego skądinąd celu Rzecznik moim skromnym zdaniem bardzo rozszerza pojęcie zbiorowych praw pacjenta, jakie zostało zdefiniowane w art. 59 ustawy o prawach pacjenta.

Art. 59. [Charakterystyka i zakaz stosowania praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjentów]
1. Przez praktykę naruszającą zbiorowe prawa pacjentów rozumie się:
1) bezprawne zorganizowane działania lub zaniechania podmiotów udzielających świadczeń zdrowotnych,
2) stwierdzone prawomocnym orzeczeniem sądu zorganizowanie wbrew przepisom o rozwiązywaniu sporów zbiorowych akcji protestacyjnej lub strajku przez organizatora strajku
– mające na celu pozbawienie pacjentów praw lub ograniczenie tych praw, w szczególności podejmowane celem osiągnięcia korzyści majątkowej. Nie jest zbiorowym prawem pacjentów suma praw indywidualnych.
Pomimo, ze można się dopatrzyć motywacji majątkowej podmiotu leczniczego, to jednak nie jest ograniczane żadne z praw pacjenta wymienione w ustawie, również sformułowane w art. 12 prawo do informacji.
Rzecznik jest instytucją ogólnie poważaną i nie mamy interesu, aby było inaczej. Dlatego chyba powinniśmy delikatnie zwrócić mu uwagę, że powinien raczej wystąpić do organów rejestrowych podmiotów leczniczych. Takim organem jest Wojewoda. Wojewoda w trakcie kontroli na prawo nakazać postępowanie zgodne z ustawą. I jest nawet sankcja w ustawie o działalności leczniczej- za niewykonanie zaleceń pokontrolnych podmiot może być wykreślony z rejestru.
Dlaczego to ważne? Każde działanie organów władzy wykraczające poza jego kompetencje jest potencjalnie niebezpieczne. Z doświadczenia wiemy że zaczyna się zwykle od drobnych i to całkiem słusznych i dobrze uzasadnionych argumentów a kończy się czasem potem na próbie bardzo niekorzystnego dla danej grupy (w tym wypadku dla nas) wchodzenia już w nasze prawa – to jednak jest możliwość kary do pół miliona zł.
Andrzej Cisło
