Samorząd: Komu przeszkadza wolność dyskusji?
Kierownictwo NRL de facto zlikwidowało dyskusję wewnątrz NIL zamykając jedną (dla stomatologów), i własnoręcznie moderując główną listę dyskusyjną delegatów na Krajowy Zjazd Lekarzy.
Sprawa pozornie ma wymiar czysto organizacyjny. W rzeczywistości, brak ostatniego „bezpiecznika”, jakim jest swoboda wypowiedzi Delegatów , inicjowania i prowadzenia przez nich dyskusji pomiędzy Zjazdami, prędzej czy później musi odbić się na jakości pracy samorządu , na jakości reprezentacji. I to wszystko (co niezwykle ważne) pod wymyślonym i nierzeczywistym pretekstem.
Zapewnienie wymiany informacji nie jest żadnym przywilejem, żadną „łaską” czynioną przez kierownictwo Izby jej Delegatom. W czasach, kiedy ukazywała się jedna ustawa dotycząca zdrowia na kwartał, można było czekać na regulaminowe posiedzenia , słać listy do Naczelnej lub szefów właściwych komisji NRL. Dziś, kiedy wszystko dzieje się w czasie rzeczywistym, zamykanie kanałów informacyjnych , lub gorzej – utrzymywanie ich w formie moderowanej przez kierownictwo NRL dyskusji jest czymś, co trudno nazwać , bo się najnormalniej w świecie w głowie nie mieści.
Zaczęło się -jak to zwykle bywa- dość niewinnie. …
Jak to było z listą dyskusyjną stomatologów ?
Zaczęło się więc dość niewinnie. Wpisu na założoną w kwietniu przez poprzednią Komisję Stomatologiczną NRL listę mailową dla Delegatów -stomatologów dokonała Sekretarz ustępującej KS NRL, jednocześnie szefowa zespołu ds kontraktów. Wpis roboczy, proszący resztę koleżeństwa o dane, z zauważeniem tylko pewnego organizacyjnego niuansu. Chyba tego samego dnia -odpowiedź urzędującego wiceprezesa NRL. Sytuacja modelowa, tyle że Koleżanka chciała dopowiedzieć dwa zdania dwa dni później i …już nie zdążyła. Chciałem i ja zabrać głos mniej więcej w tym samym czasie. I info z izby, że lista została zlikwidowana decyzją wiceprezesa NRL ds stomatologii.
Ponadto, pion Prezesa NRL informuje, że „wskutek bardzo licznych głosów Delegatów na KZL o przeciążeniu pocztą, przychodzącą z listy ogólnej KZL (dla wszystkich Delegatów) zdecydowano się na moderację listy”. Nie wiem o jakie „przeciążenie” chodzi. W ostatnim czasie , po Zjeździe mieliśmy może ze dwa wątki dyskusyjne. Jak ktoś nie wytrzymuje dyskusji, która go średnio interesuje, lub nie umie sobie zarządzić obiegiem maili w skrzynce pocztowej – powinien przemyśleć pracę w służbie publicznej.
Niezależnie od tego, co kto myśli o wartości merytorycznej wpisów w dyskusji, jest to unikalna szansa na poznanie się nawzajem, na powzięcie czasem przez wszystkich ważnej merytorycznej uwagi, ostrzeżenia , czy Bóg wie jeszcze czego.
Uprośćmy to : tak NIL działała od wielu lat. I był to naturalny bezpiecznik oraz w pewnym sensie czynnik legitymizujący każdą kolejną ekipę – zawsze była szansa na wolną, nieskrępowaną wypowiedź na własne „polityczne” ryzyko.
Teraz tego nie ma.
Teraz Prezes NRL poczuł się władny do decydowania co ważne, a co błahe.
Zabrakło nawet odwagi , aby tę decyzję Delegatom obwieścić.
Jest mi wyjątkowo nie na rękę, jako komuś, kto opuścił urząd niecały miesiąc temu , w tak krótkim czasie wystąpić z krytyką posunięć nowej ekipy. Ale to taki kaliber zmiany, który nie pozostawia wyboru.
Poza tym, skoro postanowiłem prowadzić ten profil, skoro upomnę się o to w mediach społecznościowych (no właśnie do tego zmusza mnie zaprowadzona polityka informacyjna- nie ma już żadnego izbowego forum) , to gdzieś muszę zamieścić rozwinięcie tematu.
Nawiazując do tezy roboczej ze wstępu : to żadna „łaska” . Dziś, zabranie nam list dyskusyjnych to tak , jakby zabrać nam np urnę wyborczą i nakazać jawne głosowania. Przepływ informacji bowiem pomiędzy nami i możliwość wspólnego pochylenia się nad jakąkolwiek sprawą jest wręcz podstawowym narzędziem wykonywania mandatu Delegata. Bez tego, praca nasza nie ma większego sensu.