Wypadek przy pracy?
O wyborach pisze się trudno. Raz , z uwagi na fakt, że wszelkie zastrzeżenia osób dotkniętych niepowodzeniem wyborczym mogą być odbierane jako żale outsiderów. Dwa, że wielu członków samorządu podchodzi do tych dyskusji jak do opisu typowych gier, nieprzystających do realnych problemów codziennej pracy w medycynie.
Co do wyborów Prezesa – zaważyła nieduża różnica poparcia, bo 31 delegatów (gdyby tylu zagłosowało odmiennie, wygrałby dotychczasowy Prezes, prof.Matyja). To, co można i trzeba uznać za osobliwe w tym pojedynku to:
- publiczne zgłoszenie się Łukasza Jankowskiego do rywalizacji zaledwie na 24 godziny przed Zjazdem,
- wysyłanie przez Kandydata, do urzędującego Prezesa dwukrotnie misji nakierowanej na „wycofanie się przez niego z honorem”. Dość osobliwa praktyka w przypadku stawającego w szranki z urzędującym szefem- czy o wyniku nie powinni zdecydować Delegaci? No i dlaczego niby szanowany Prezes miałby na to przystać? Ten przekaz był czymś „wzmocniony”?
W pożegnalnym felietonie w Gazecie Lekarskiej wyraźnie dałem do zrozumienia, że pomimo iż nie planowałem kontynuowania misji wiceprezesa NRL, to brak wyboru do Naczelnej Rady całego trzonu Prezydium Komisji Stomatologicznej 8 kadencji nie tylko ci, których ten „werdykt” dotyczy, ale i naprawdę spora część Delegatów uznała za coś wyjątkowo nienaturalnego. W istocie bowiem, interesem każdej grupy jest wykorzystanie kontaktów , a przede wszystkim wiedzy o toczonych przez ubiegłe 4 lata negocjacjach i rozmowach. . Pytanie, które stawiam w Gazecie Lekarskiej : czy tak miało być , czy tylko tak wyszło ? Czy to stomatolodzy wygenerowali taką decyzję? Bynajmniej, stomatolodzy stanowią 23% w sile głosów Zjazdu.
Skąd więc lekarze mają wiedzieć, na kogo ze stomatologów postawić? Tu dochodzimy do dość skomplikowanej kwestii- funkcjonujących od samego zarania izb list rekomendacyjnych okręgowych rad. To dość kulawa forma rekomendacji, gdyż w przypadku stomatologów daje szanse zaistnieć na niej tylko większym izbom. Ale był to przez lata czynnik stabilizujący coś, co jest elementem ciągłości instytucji i -choć krytykowany- respektowany jednak.
Te wybory były inne od innych. Część Konwentu Prezesów ORL (co do dziś niektórym nie mieści się w głowie), w niesygnalizowany wcześniej sposób, w dniu rozpoczęcia Zjazdu zbojkotowała jego prace, najwyraźniej przyłączając się do Samorządu Przyszłości. Tworzona przez Konwent lista rekomendacyjna została najwyraźniej w większości wykorzystana. Piszę tu o tej, którą dysponuję, a która osiągnęła skuteczność 95%. Tyle, że była to lista z wyraźnymi w niej „modyfikacjami” . Dotyczyło to też w dużym stopniu stomatologii. Tymczasem to właśnie nasza Komisja (8 kadencji) już w lipcu 2021r wystąpiła do Konwentu z propozycją, żeby część stomatologiczną tej listy ułożyli sobie sami stomatolodzy (w drodze prawyborów, rzecz jasna).
Jasne, że to nie kuluarowe listy powinny mieć znaczenie , a merytoryczna dyskusja. Pozwolę sobie tylko zauważyć, że tej, pomimo istnienia listy mailowej KZL nie było. Dyskusji, w trakcie której 500- osobowy Zjazd mógłby sobie wyrobić zdanie o optymalnych kandydaturach do organów w zasadzie nie ma. Kanwą dyskusji mogłoby być sprawozdanie kadencyjne NRL. Tyle, że do głosu w dyskusji nad tym sprawozdaniem nie zapisał się nikt.
Pomyślności naszej grupy zawodowej nie dadzą nam sukcesy w grach wyborczych. Tu trzeba mrówczej pracy i maksymalnego wykorzystania zasobów ludzkich. Każdy taki ostry reset-co tu dużo mówić – dzieli społeczność i jest krokiem w tył.
Skoro wynik wyborów może być całkowicie nieprzewidywalny, to i kierunek , w którym pójdą żywotne sprawy naszej korporacji- również.
Podobała mi się zawsze formuła ”powiemy to sobie dzisiaj i nie będziemy do tego wracać”. Rzeczywiście, zamiast wiecznie do tego majowego Zjazdu wracać, wróćmy niezwłocznie do zagadnienia naszych praw wyborczych jako mniejszości. Z całą surowością prawa izbowego traktujemy przypadki głoszenia nienaukowych poglądów przez lekarzy. Czy obstawanie przy prawie wyborczym dla 40 tysięcy ludzi , całkowicie sprzecznym z nauką prawa przystoi poważnym ludziom? Jest na to jakiś izbowy paragraf? Od dawna zwracam uwagę na zagadnienie pracy w organach izb , jako elemencie służby publicznej , do której powołanie pozostaje pod opieką art.60 Konstytucji. To, że traktuje o tym inna nauka niż medycyna (prawo), nie zwalnia piewców pozostawienia „tak jak jest” od zarzutu szerzenia naukowej herezji. O prawie wyborczym jest tu cały duży rozdział tej witryny .